W nowoczesnej dzielnicy Szanghaju wsiedliśmy do pociągu magnetycznego, który rozwija prędkość do 430 km/h – nam udało się zarejestrować troszkę mniejszą, ale o tak szybkiej SKM-ce, to możemy tylko na razie u nas pomarzyć.
Jak już wyszliśmy z pociągu, to trafiliśmy do Bundu, starej dzielnicy miasta, gdzie w czasach rozkwitu brytyjskiej dominacji w Azji, przed wejściem do parku umieszczono sympatyczną tabliczkę: „Psom i Chińczykom wstęp wzbroniony”.
Nie czuliśmy się adresatami tego napisu, więc podziwialiśmy ogród Yuyuan – klasyczny chiński ogród z czasów dynastii Ming, z mnóstwem skalniaków, stawów, ścieżek i pagód. Został on zbudowany w XVI wieku przez podobno ekscentrycznego, ale utalentowanego architekta krajobrazu Zhanga Nanyanga, na zamówienie urzędnika z rodu Pan na dworze cesarza z dynastii Ming.
Można tam odwiedzić najstarszą herbaciarnię w mieście Huxinting Chashi, która mieści się na wyspie małego jeziorka, skąd krętym mostem wrócimy do ogrodu Yuyuan. Koniecznie trzeba spróbować fantastycznych pierożków na parze oraz odwiedzić Świątynię Yufio Si – Nefrytowego Buddy – to będzie chwila na uspokojenie ducha. A wieczór musimy zakończyć na pokazie chińskich akrobatów, odpocząć i dalej chłonąć orient.
Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 19 lutego 2013 roku.