Dziś oddalimy się od centrum Pragi, aby zażyć trochę egzotyki w tym starym, europejskim mieście. Pojedziemy autobusem linii 112 z pętli w centrum miasta do drugiej pętli, przy samym wejściu do ogrodu zoologicznego. Zapewniam, że to świetne rozwiązanie komunikacyjne, a autobus jest zawsze pełen pasażerów, szczególnie w weekendy.
Praskie zoo zostało założone w 1924 roku i zajmuje obecnie obszar 64 hektarów (dla porównania warszawskie zoo ma powierzchnię 39 hektarów). Położone jest na skalistym zboczu nad brzegiem Wełtawy i zwiedzający przenoszeni są na wyższy poziom wyciągiem krzesełkowym korzystając ze zwykłego biletu komunikacji miejskiej. W zoo żyje 2500 zwierząt, reprezentujących 500 gatunków, z których 50 należy do szczególnie rzadkich.
Byłam zachwycona wyspą lemurów, gdzie można siedzieć na ławeczce, a lemury biegają wokoło jak koty. Była też platforma widokowa, która przenosiła nas do afrykańskiej sawanny pełnej zebr, żyraf, antylop i strusi. Słonie mieszkały w dużych pomieszczeniach stylizowanych na indyjskie świątynie, a w terrarium podziwiałam olbrzymie jaszczury – słynne warany z Komodo.
W sąsiedztwie zoo znajduje się założony w 1897 roku ogród botaniczny. Spacer w nim to podróż między różnymi biotopami na świecie – zanurzamy się w japońskim ogrodzie, by za chwilę spacerować po stepach i pampasach, aż w końcu dochodzimy do arboretum z tabliczkami sławnych ludzi, patronów rosnących tu roślin.
Najciekawszym elementem ogrodu jest szklarnia Fatamorgana, podzielona na trzy strefy: suche tropiki, tropikalny las deszczowy i chłodne, wilgotne góry. Wchodzić tam można nawet w podziemne tunele i oglądać odsłonięte korzenie roślin, czy spacerować po kładkach na wysokości koron drzew. Po tych pięknych zabytkach praskich i zielonych ogrodach pozostał nam do omówienia jeszcze jeden skarb Pragi – czeskie jedzenie i napoje, ale o tym porozmawiamy w ostatnim odcinku praskich historii.
Tekst opublikowany w Gazecie Powiatowej 16 lutego 2021 roku.