Znacie z pewnością nakręcony w Japonii film Sofii Coppoli „Między słowami” (oryginalny tytuł jest moim zdaniem lepszy – „Lost in translation”), ze wspaniałymi kreacjami Scarlett Johansson i Billa Murraya. Wyobraźcie sobie, że ostatnio oglądałam ten film (jak zwykle cały) dla jednej sceny, w której Scarlett chodzi po świątyni Fushimi Inari Taisha. Chciałam się przekonać, czy film pokazuje magię tego miejsca taką, jaką my tam odnaleźliśmy.
Fushimi Inari Taisha to kompleks pięciu chramów upamiętniający boskiego lisa, którego czcili okoliczni wieśniacy, widząc w nim posłańca samego boga urodzaju. Ta sintoistyczna świątynia jest poświęcona bogini płodności, ryżu, rolnictwa,lisów, przemysłu i powodzenia – Inari. Charakterystycznym elementem tej świątyni są setki, a raczej tysiące pomarańczowych bram torii, którymi przechodzi się ze świata rzeczywistego do świata bóstw. Jest to długa 4-kilometrowa droga, aż w końcu dochodzi się do rozwidlenia dróg, czyli Senbon Torii. Każda z bram została ufundowana przez inną osobę, lub firmę – można mieć takie zakładowe torii. Ma to przynosić pomyślność i boskie błogosławieństwo dla fundatora, którego imię lub nazwa są wypisane na lewej belce bramy.
Znajdujemy nawet ceny niektórych bram (to takie trochę chwalenie się, ile dałem na tacę). Koszt bramy może sięgać nawet 400 tysięcy jenów i pamiętajmy, że są drewniane, czyli z czasem ulegną zniszczeniu, robiąc miejsce dla torii nowego fundatora. Spacer drogą torii w Fushimi Inari Taisha to naprawdę magiczne doświadczenie, na razie pozostaję nam jednak tylko film i Scarlett Johansson biegająca po tej świątyni.
Tekst opublikowany w Gazecie Powiatowej 15 września 2020 roku.