Londyn, stolica Zjednoczonego Królestwa, na pierwszy rzut oka wygląda, jak każdy inny wielki, postępowy ośrodek biznesu, ale ta gospodarka i nowoczesność wyrosły na pokładach szczątków. Roztrzaskać, spalić, splądrować, ukraść – to, czego nie można było znaleźć w domu, od zarania swej historii londyńczycy nauczyli się zdobywać gdzie indziej. Pozostałością po tamtych czasach jest tygiel narodowości żyjących i pracujących pośród rozgorączkowanych ulic, dźwigów budowlanych, kamiennych iglic kościołów, lśniących wieżowców ze szkła i stali, co krok potykających się o przeszłość.
Taki piękny wstęp pochodzi z przewodnika po Londynie z serii „Miasta Świata”. Dziś chcemy pokazać nowoczesny Londyn: jego lotnisko (takie trochę poboczne jak Modlin i przez to tańsze), interesujące stacje metra – to cała sieć połączeń, a nie jedna linia Młociny – Kabaty, czerwone wesołe autobusy miejskie i królewska orkiestrę paradującą ulicą.
Zobaczcie również kilka widoczków z muzeum techniki (nasz Kopernik dopiero był w planach, gdy powstały londyńskie zdjęcia) oraz moje ulubione Muzeum Historii Naturalnej – czyli Park Jurajski na sposób naukowy. To początek naszej londyńskiej przygody, w najbliższych tygodniach będziemy zagłębiać się w miasto, którego nie ma (jak w tytule).
Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 18 lutego 2014 roku.