W naszej podróży po Ameryce Łacińskiej zrobiliśmy jednodniowy wypad do Paragwaju. Wszyscy pytają – ale po co do Paragwaju? – tam nic nie ma i nigdzie nie można pojechać – mówią.
I chyba to wydało się najbardziej interesujące. Chcieliśmy zobaczyć jak wygląda NIC i NIGDZIE.
Ledwo przekroczylismy granicę, a Paragwaj wydał sie bardzo azjatycki. Tysiące straganów z chińskimi podróbkami, setki sklepów z elektronicznym
sprzętem, który można tu kupić w cenach niższych niż gdziekolwiek na świecie. Olbrzymie centra Duty Free i niebotyczne korki na ulicach
prowadzących do przejść granicznych.
Paragwaj, to drugi najbiedniejszy kraj w Ameryce Południowej, ale na ulicach Ciudad del Este każdy Paragwajczyk ma na sobie koszulkę Dolce Gabana, Armani albo przynajmniej Nike. Wybraliśmy się również na objazd jednego z siedmiu technologicznych cudów świata – tak nam reklamowano elektrownię Itaipu.
Zapora na rzece Parana oddzielajacej Brazylię i Paragwaj została zbudowana w latach 1979 – 1991 jako wspólne przedsięwzięcie dwóch krajów. Betonowa zapora ma długość 8 kilometrów i wysokość 225 metrów. Na jej budowę zużyto tyle stali, że wystarczyłoby na zbudowanie 380 Wież Eiffela. Jest druga co do wielkości elektrownia wodna na świecie, pokrywa zapotrzebowanie Paragwaju na prąd w 90, a Brazylii w 20 procentach.
I to już wszystko co możemy Wam dziś powiedzieć o Paragwaju w naszej widokówce, elektrownia była olbrzymia. Nie pozwolili nam wysiąść na szczycie tamy z autobusu (nowe względy bezpieczeństwa), sklepy z elektroniką nas nie powaliły, kupiliśmy tylko magnes na lodówkę, powiedzieliśmy Jajuecha jeypeve Paragwaj i wróciliśmy do Brazylii.
Na koniec kilka zwrotów w języku guarani, który obok hiszpańskiego jest tu językiem powszechnie używanym w Paragwaju:
Dzien dobry – Mba’eichapa
Do widzenia – Jajuecha jeypeve
Nie rozumiem – Ndaikumbyri
Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 25 kwietnia 2017 roku.