W Laosie ciekawym przeżyciem jest wizyta w świątyni i spotkanie z mnichami. Stanowią oni znakomite źródło informacji na temat kultury laotańskiej i buddyzmu. Ważnym elementem ich edukacji jest nauka języków np. pali, sanskrytu, angielskiego, francuskiego, chińskiego i japońskiego. Kobiety nie powinny dotykać mnichów i nowicjuszy, ani siadać zbyt blisko, ale są mile widziane jako goście. Do świątyni zawsze wchodzimy z gołymi stopami, nie można nawet zakładać skarpetek, strój musi być skromny, całkowicie zakrywać kolana i ramiona u kobiet i mężczyzn.
Wat Mai pochodzi z XVIII wieku, jej najbardziej charakterystycznym elementem jest pięciopiętrowy dach. Przez wiele lat była to świątynia rodziny królewskiej, a także była siedzibą Pra Sangkharata – najwyższego rangą duchownego buddyjskiego w Laosie. W 1560 roku król Say Setthathirat na szczycie półwyspu Luang Prabang od strony Mekongu wybudował Wat Xieng Thong, najważniejszy wat w mieście. Jej ściany w XX wieku przyozdobiono piękna szklaną mozaiką, a w specjalnym budynku znajduje się rydwan pogrzebowy króla Sisavanga Vonga. Jeszcze niedawno był wyciągany na środek świątyni w czasie świąt religijnych i można było tam obejrzeć specjalne pojemniki na prochy króla, królowej i królowej-teściowej.
O watach, czyli świątyniach można opowiadać jeszcze wiele, ale lepiej popatrzeć na ich piękno utrwalone na zdjęciach. Jeszcze wiele watów przed nami i wiele schodów do nich prowadzących. A prowadził nas po nich nasz laotański przewodnik, były mnich, który opuścił wat prawie po 20 latach i z racji znajomości języków i wiedzy, jaką nabył może pracować jako przewodnik anglojęzycznych wycieczek.
Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 30 lipca 2019 roku.