Ahoj peruwiańska przygodo, czyli Islas Ballestas

Do Islas Ballestas, popularnej atrakcji turystycznej na południowym wybrzeżu Peru, można dostać się jedynie w zorganizowanej grupie, wypływając z portu z Pisco i nie można wychodzić na ląd. Na szczęście łodzie podpływają wystarczająco blisko, aby można było przyjrzeć się faunie wysp. Szereg skalnych grot i łuków daje schronienie ponad 160 gatunkom ptaków morskich, najbardziej znane to pingwiny Humboldta, głuptaki, albatrosy, kormorany i pelikany. Widowiskowe są również lwy morskie, które szczekają, gryzą się i wygrzewają swoje masywne cielska (samce) lub nurkują w morzu.

Stara fabryka z XIX wieku, znajdująca się na wyspach jest pozostałością z czasów, kiedy guano (bogate w składniki mineralne ptasie odchody) stanowiło cenny nawóz i ważne źródło dochodów. Dziś wygląda jak opuszczona dekoracja na planie filmowym np. Mad Max o futurystycznym, zniszczonym, ponurym świecie. Guano nadal gromadzi się na wyspie, więc aby zachować jej unikatowy (a przy tym jakże odczuwalny nosem charakter) ekipa robotników pojawia się na wyspach dwa razy w ciągu roku i ją trochę oczyszcza. Mieszkają wtedy na terenie starej fabryki, będąc jedynymi ludźmi, których na lądzie na Islas Ballenas można spotkać.

Na klifie ponad zatoką wszyscy podziwiają zaskakujący geoglif El Candelabro, ogromny 128 metrowy rysunek kandelabru, najlepiej widoczny z łodzi. Niektórzy uczeni uważają, że ma on związek z konstelacją Krzyż Południa, inni twierdzą, że to stylizowany rysunek kaktusa – symbol władzy w kulturze Chavin. Był on znakiem nawigacyjnym lub też umieścili go tu piraci. Jesteśmy zdziwieni i zaskoczeni już samym kandelabrem, ale aby poznać tajemnice Nazca wsiądziemy do samolotu i z góry będziemy zachwycać się rysunkami na płaskowyżu. To te dopiero robią wrażenie, ale o tym opowiemy następnym razem.

Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 8 listopada 2016 roku.