Arequipa, drugie co do wielkości miasto w Peru, leży w południowej części kraju, w Andach na wysokości 2335 m n.p.m. (Rysy i jego wierzchołek północny, przez który biegnie granica Polski, stanowi najwyżej położony punkt Polski i mierzy 2499 m n.p.m.).
Ze względu na położenie geograficzne Arequipy i charakterystyczne dla tej części Peru perłowo – białe skały wulkaniczne (tzw. Sillar), z których wybudowanych jest wiele domów, nazywane jest również „Białym Miastem”. Jak mówi legenda Inka Mayta Capac podczas jednej ze swoich podróży tak się zachwycił urodą doliny, w której dziś leży miasto, że rozkazał zatrzymać orszak. Jego słowa wypowiedziane w keczua brzmiały: ari quipay (tak, zatrzymajcie).
My powiedzieliśmy „ ari quipay” na Plaza de Armas, podobno najpiękniejszym placu w Peru. Trzeba było na nim pospacerować już od rana, by przyjrzeć się fasadzie katedry, dwupoziomowym arkadom, palmom, latarniom i fontannie z białego kamienia. Zachwyciła nas katedra z bliźniaczymi wieżami, dwukrotnie odbudowywana po zniszczeniach spowodowanych pożarem i trzęsieniem ziemi. Bogato zdobiona z zewnątrz, za to w środku niezwykle surowa i prosta – zobaczcie, jak wygląda konfesjonał na potrzebę chwili, gdy w katedrze zabraknie miejsca na spowiedź.
Powróciliśmy na Plaza de Armas przed zachodem słońca, zajęliśmy miejsce na piętrze knajpy przy samym placu, menu i karta win nie była ważna, ale widok na katedrę. W gasnących promieniach słońca budziła się barwna uroda Białego Miasta Peru, poprzez zgaszone odcienie różu, fioletu i granatu, aż do czerni nocy z Krzyżem Południa na firmamencie. Ale wcześniej zapalały się światła oświetlające katedrę i plac, z jego gwarem i życiem, które dane było nam oglądać w ten wrześniowy peruwiański wieczór.
Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 31 stycznia 2017 roku.