Co królik pokazał jenotowi, czyli Park Narodowy Góry Fudżi

Schodzący do Oceanu Spokojnego niemal doskonały stożek góry Fudżi, o wysokości 3776 metrów, jest najwyższym szczytem w Japonii. Jego ostatnia erupcja w 1707 roku spowodowała zasypanie odległego o 100 km Edo-Tokio grubą warstwą popiołu. Tak, jak większość świętych miejsc w Japonii, które – jak wierzono – miały ducha, także Fudżi była zastrzeżona wyłącznie dla mężczyzn. Kobietom pozwolono na wstęp na górę dopiero w 1872 roku. Górna część Fudżi to popioły wulkaniczne, nie ma tam ani zieleni, ani wody.

Szczytu góry nie tworzy jeden wierzchołek, lecz krawędź krateru. Obejście go wokół zajmuje około godziny. Wiele emocji na naszej wyprawie było związanych z tym, czy uda się dobrze zobaczyć świętą górę, czy jednak skryje się w chmurach. Wybraliśmy się na pobliską górę Tenjo, aby ku naszemu zdziwieniu spotkać królika i jenota, jakby symbole i gospodarzy kolejki linowej Kachi Kachi. Grzecznie poczekaliśmy na nasz wagonik i pożegnani ukłonem pani konduktorki pojechaliśmy na górę.

Tam zajęliśmy się podziwianiem widoków ze specjalnie przygotowanej platformy i robiliśmy to, co miejscowi, czyli: pamiątkowe zdjęcia z Fudżi w tle, rzucanie muszelkami (!) na szczęście, głaskanie kamiennych królików w świątyni oraz pałaszowanie

– to ciasteczka ryżowe ze słodkim syropem z podobizną góry Fudżi. W sumie to kręciliśmy się po Parku Narodowym Góry Fudżi przez calutki dzień. Ale nasze wysiłki zostały nagrodzone i dumnie prezentujemy Wam dzisiaj nasze zdjęcia. Góra Fudżi jest piękna, robi wrażenie, a całe otoczenie ułatwiające kontakt z Fudżi było dla nas ogromnie ciekawe. O spotkaniu z miejscowym hotojeszcze Wam opowiemy, a historię tytułowego zająca i jenota możecie poznać na stronie www.wkrainietajfunów.pl

Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 29 maja 2018 roku.