Cukier krzepi, czyli wizyta w Valle de los Ingenios

Zaledwie 12 km od Trynidadu (ciągle jesteśmy na Kubie) znajduje się Valle de los Ingenios, czyli Dolina Cukrowni. Obszar, na którym w okresie rozkwitu przemysłu cukrowego na Kubie znajdowało się najwięcej cukrowni. Oczywiście jest on wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.

W regionie tym były 43 zakłady produkujące cukier, oczywiście z trzciny cukrowej, jednak rynek załamał się w połowie XIX wieku, kiedy z powodu rewolucji przemysłowej bardzo spadły ceny. Do dziś jednak pozostały na tym terenie wystawne rezydencje plantatorów i baronów cukrowych, zarówno zrujnowane, jak i w bardzo dobrym stanie. Specjalna ciuchcia Tren Turistico może nas zawieźć z Trynidadu do pięknej rezydencji rodziny Iznaga. Plantacja jest łatwa do zlokalizowania, ponieważ do dziś góruje nad nią Torre de Manacas-Iznaga, czyli 45 – metrowa wieża wznosząca się ponad zielonymi polami trzciny cukrowej. Ta konstrukcja pozwalała pilnować pracujących na polach niewolników, a dzwon na dole wieży wyznaczał początek i koniec pracy na plantacji.

U stóp wieży rozłożone są liczne stoiska, w których sprzedawane są ręcznie robione szydełkowane wyroby. Można też zwiedzić odnowioną hacjendę rodziny Iznaga, gdzie koniecznie trzeba spróbować guarapo, soku wyciskanego z trzciny cukrowej przez jedyną pracującą jeszcze na Kubie trapiche (prasę). Dla zainteresowanych pozostaje też do zwiedzania inna mniejsza hacjenda, w której zostały zachowane elementy pomieszczeń dla niewolników i można zapoznać się z rozkładem budynków, które kiedyś służyły do utrzymania w ruchu cukrowni i plantacji trzciny cukrowej.

Historie opowiadane o życiu niewolników były ponure , brutalne i smutne. Ci ludzie porwani w Afryce i przewiezieni na statkach niewolniczych do Ameryki do pracy, żyli średnio 7 lat, tak ciężkie warunki stworzono im do życia w świecie cukrowych panów. To, co zobaczyliśmy, nie pasowało do znanych nam choćby z „ Przeminęło z wiatrem” obrazów życia niewolników w Ameryce. Mimo że, czasy te dawno minęły, na Kubie pamięć o tym niechlubnym procederze trwa. Przypomnę, że opowiadaliśmy już wcześniej w „Widokówkach” o Zanzibarze, gdzie był początek tej niewolniczej drogi i pamięć o niej trwa do dziś.

Tekst opublikowany w Gazecie Powiatowej 9 czerwca 2020 roku.