Wakacje w pełni, więc i my wyruszyliśmy w kolejną podróż. Wybór padł na Hiszpanię, a dokładniej Andaluzję. Zwiedzając kolejne hiszpańskie miasta w pewnym momencie trafiliśmy do Wielkiej Brytanii, czyli na Gibraltar. Wapienna skała Gibraltaru wznosi się na wysokość 425 metrów na skraju Półwyspu Iberyjskiego, jest jednym z antycznych słupów Herkulesa i kością niezgody między Wielką Brytanią a Hiszpanią. Terytorium o powierzchni 7 km2 od 1704 roku należy do Wielkiej Brytanii i jest zamieszkałe przez 40 tysięcy mieszkańców, mówiących językiem „spanglish”.
Granicę Hiszpanii i Gibraltaru przekraczamy z paszportem lub dowodem osobistym i nagle znajdujemy się w kraju, gdzie ceny podane są w funtach, na ulicach stoją klasyczne brytyjskie budki telefoniczne i skrzynki pocztowe Royal Post. Dobrze, że chociaż ruch zostawiono prawostronny. Do miasta prowadzi droga, którą przecina pas startowy dla samolotów pasażerskich i ruch kołowy jest wstrzymywany, gdy samoloty startują lub lądują.
Gibraltar przecina Main Street ze sklepami duty free, od której odchodzą małe boczne uliczki z fantastycznymi knajpkami na 2–3 stoliczki, prowadzone przez rodziny plotkujące, odpoczywające od upału, a przy okazji serwujące rybę z frytkami, pasterską zapiekankę z mięsem, albo pieczone ziemniaki z sosem, czyli typowo brytyjskie potrawy.
Na ulicach panuje niesamowity ruch, wielki tłok i gigantyczne korki, od których uciekamy wjeżdżając na skałę Gibraltaru. Najpierw rzut oka przez Morze Śródziemne na Afrykę, a potem wjazd pod Jaskinię Świętego Michała, po bardzo stromej drodze, z której podziwiamy port w Gibraltarze. Później w domu obejrzymy pierwszą scenę z filmu z Jamesem Bondem „W oblicz śmierci” nakręconą właśnie w tym miejscu i przypomnimy sobie naszą podróż.
Co jeszcze ciekawego? Małpy – jedyne żyjące dziko w Europie. Legenda głosi, że póki magoty żyją na Gibraltarze, póty pozostanie on brytyjski. Gdy populacja małp była zagrożona, premier Churchill nakazał sprowadzić nowe magoty, które do dziś skaczą po skałach, samochodach i turystach.
A nam Polakom kojarzy się z to miejsce z tragiczną śmiercią generała Sikorskiego w katastrofie lotniczej. Na nasze życzenie odwiedziliśmy miejsce upamiętniające tamte wydarzenia, sami popatrzcie. Uważam, że dla polskiego MSZ to wstyd, aby tak wyglądało miejsce pamięci po osobie pochowanej w Katedrze na Wawelu, mimo że znajduje się tak daleko od Polski.
Tekst opublikowany w Gazecie Powiatowej 9 sierpnia 2011 roku.