Może coś zapalimy…, czyli Golden Triangle

Osławiony Złoty Trójkąt (Golden Triangle), 12 km na północny zachód od Chiang Saen, to miejsce u ujścia Mae Ruak do szerokiego, leniwego i zamulonego Mekongu. Leży u zbiegu granic Tajlandii, Birmy i Laosu. Niegdyś była to ziemia niczyja, na której kwitł międzynarodowy handel narkotykami. Dziś Złoty Trójkąt stanowi doskonałe miejsce do przyglądania się życiu mieszkańców tego regionu.

Tyle za przewodnikiem po Azji południowo-wschodniej, a jak my widzieliśmy ten rejon? Od razu wyjaśnię, że narkotyków nie próbowaliśmy, trzeba mieć w życiu jakieś ustalenia. Złoty Trójkąt rządzi się swoimi prawami, ludzie z nadgranicznych miast mają swoje dokumenty do częstego przekraczania granic ze względu na pracę, rodzinę i zakupy.

Okolica wygląda na zdecydowanie bogatszą niż inne regiony, więcej tu sklepów, można powiedzieć, znanych światowych marek, domy dostatniejsze, samochody porządne. Można zwiedzić Halę Opium, czyli duże muzeum nad Mekongiem z ekspozycjami poświęconymi sposobom uprawy maku, historią handlu opium, a także walką władz z biznesem narkotykowym. W okolicznych górach są plantacje makowe,nasz przewodnik opowiadał nam, że jeszcze niedawno mieli zakontraktowane przez państwo dostawy maku. Ale teraz już nie, już tak nie ma (ciekawe!).

Nadal odbywa się w okolicy produkcja i transport opium, działają nielegalne (a gdzie one są legalne?) wytwórnie metaamfetaminy i pigułek yaba. Nikt nie mówi w okolicy o niechęci do turystów i widać, że jesteśmy gościnnie traktowani, ale paszport mamy przy sobie zawsze mieć i bardzo go pilnować, tak na wszelki wypadek.