Na straganie w dzień targowy, czyli Darajani na Zanzibarze

Zanim zajrzymy na cudowny, afrykański bazar pokręcimy się trochę po okolicy. Proponuję Wam wizytę w Muzeum Pałacowym, które mieści się na nabrzeżu, zaraz obok ogrodów Forodhani. Można tu obejrzeć pokoje sułtanów z ich autentycznym wyposażeniem, oraz pozachwycać się wspaniałą panoramą z pałacowych balkonów wychodzących na Ocean Indyjski.

Między starym fortem a Muzeum Pałacowym znajduje się dawny pałac sułtana Barghasha ibn-Saida. Nazwano go Beit El Ajaib – House of Wonders, czyli Dom Cudów. A o jakie cuda może tu chodzić? Jak na dzisiejsze czasy, całkiem zwyczajne, to tutaj po raz pierwszy zainstalowano oświetlenie elektryczne oraz doprowadzono bieżącą wodę, oraz zamontowano pierwszą w Afryce wschodniej windę.

Dla nas cudownym fotograficznie miejscem okazał się największy na Zanzibarze targ Darajani. Można tu kupić buty, ubrania, chemię gospodarczą, kosmetyki i akcesoria domowe, nawet elektronikę. Jak zwykle najciekawsza okazała się część z jedzeniem. Owoce są tam z rzadka sprzedawane na wagę – częściej na kupki ułożone na straganach.
Mają tu pomidory, ogórki, bataty, ziemniaki, paprykę, kwaśne pomarańcze, mango, papaje, arbuzy, ananasy oraz banany . Są też przyprawy: goździki, pieprz, wanilia, cynamon, gałka muszkatołowa i co tam jeszcze znamy ze Spice Farm.

Na środku Darajani stoi biała hala, z której dochodzą intensywne zapachy. To w niej sprzedaje się z jednej strony mięso, a z drugiej strony ryby i owoce morza. Nie ma tu chłodziarek, a nawet lodu. Wszystko leży, lub wisi od tak na stoiskach w wysokiej temperaturze, a wkoło latają muchy. Pięknie prezentuje się hala z drobiem, są egzemplarze pokazowe, te zupełnie świeże w klatkach i te po obróbce, czyli tuszki kurczaków.

Na szczęście nie ma już działu, gdzie handluje się kością słoniową, rogiem nosorożca, ani niewolnikami ze wschodniej Afryki. Było to dozwolone na Zanzibarze aż do 1873 roku. Rocznie przywożono tu nawet do 50 tysięcy niewolników. W XIX wieku miasto Zanzibar przeżywało swój rozkwit, to była jego złota, ale bardzo mroczna karta w jego historii.

Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 16 stycznia 2018 roku.