Olbrzymie żółwie w więzieniu, czyli Prison Island na Zanzibarze

Jeśli zmęczyły Was już kręte i ciasne uliczki Stone Town, to zapraszam do portu przy Kenyatta Avenue. Wsiadamy na łódeczkę i po 20 minutach przybijemy do piaszczystej plaży wyspy Changii, powszechnie nazywanej Prison Island, czyli Wyspa Więzienna.

Po 1864 roku, każdy kto zbliżał się do Zanzibaru na statku, a zdradzał najmniejsze objawy choroby zakaźnej, trafiał na dwutygodniową kwarantannę na Chengii. Jeśli przeżył (a najbardziej obawiano się tu żółtej gorączki), to mógł wjechać na Zanzibar, albo do innej kolonii brytyjskiej we wschodniej Afryce.

Dziś problem ten rozwiązujemy inaczej, przed wjazdem do np. Tanzanii musimy pokazać żółtą książeczkę, czyli dokument potwierdzający szczepienie przeciw żółtej febrze (od zeszłego roku WHO zaleca jedno na całe życie szczepienie preparatem Stamaril). Jeśli nie mamy książeczki nie trafimy na Prison Island, tylko do granicznego punktu szczepień i dalej do Afryki.

Ale stary ośrodek kwarantanny nie jest atrakcją tej wyspy. Przypłynęliśmy tu na spotkanie ze wspaniałym, niestety zagrożonym wyginięciem gatunkiem żółwi olbrzymich. W 1919 roku brytyjskie władze Seszeli obdarowały Zanzibar w szczególny sposób – przekazano na główną wyspę 4 żółwie olbrzymie (Aldabrachelys gigantea), pochodzące z Wyspy Aldabra z Archipelagu Seszeli.

Początkowo z powodu kradzieży (oczywiście w celach konsumpcyjnych), populacja żółwi nie powiększała się dynamicznie, więc postanowiono przenieść je do Sanktuarium Żółwi na Prison Island. Jest to ogrodzony i strzeżony obszar wokół naturalnego wyrobiska po eksploatacji skał koralowych, skąpo porośnięty roślinnością, wyposażony w drewniane podesty i ścieżki dla zwiedzających.

Po sanktuarium porusza się (wbrew pozorom w całkiem żwawym tempie) kilkadziesiąt szarych, skorupiastych olbrzymów. Na plecach niektórych są wymalowane całkiem wysokie dwu i trzycyfrowe liczby, mówiące o ich wieku. Można wśród nich chodzić, dotykać, pukać w pancerz, głaskać, karmić liśćmi szpinaku i do woli fotografować i filmować. Nie chciało nam się wychodzić z tego miejsca, ale czekał na nas Zanzibar ze swoimi plażami i rafami koralowymi na Oceanie Indyjskim.

Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 30 stycznia 2018 roku.