Palmy w Łysych, czyli przyjemności na Kurpiach

Parę lat temu zdarzyła się nam nieoczekiwana wycieczka w Niedzielę Palmową, oczywiście wiecie, że to ta handlowa niedziela poprzedzająca Święta Wielkiej Nocy. Święto zostało ustanowione na pamiątkę przybycia Jezusa do Jerozolimy. To wydarzenie opisali wszyscy Ewangeliści: „ Chrystus dosiadł osiołka i na nim wjechał do Jerozolimy. Lud wyszedł mu na spotkanie, słał pod nogi płaszcze i gałązki i wykrzykiwał: Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie. Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi. Hosanna na wysokościach!”.

Niedziela Palmowa obchodzona jest w Polsce od średniowiecza, według obrzędów katolickich wierni przynoszą do kościoła palemki, a że u nas słabo z takimi roślinami, to rozwinęła się tradycja wykonywania własnoręcznych palm wielkanocnych. A jeśli palmy, to najlepiej kurpiowskie, a jak Kurpie, to najatrakcyjniej jest na konkursie palm w Łysych. Uczestnicy konkursu od rana zbierają się w starym, nieczynnym kościele świętej Anny, gdzie można podziwiać przygotowane palmy: te największe, obliczone na wysokość kościoła, jak również średnie i całkiem małe.

Następnie niosący palmy ustawiają się w procesji i ruszają do kościoła parafialnego, gdzie odbywa się msza święta i palmy są święcone, a następnie oceniane i nagradzane. Palmy kurpiowskie należą do najsłynniejszych i najpiękniejszych na świecie, a procesja w Łysych pozwala podziwiać najlepsze egzemplarze. Tradycyjnie powinny być wysokie, bo to zapewnia dobrobyt w danym roku. Robi się je na drągach, owijając bibułkowymi kwiatami. Żeby zdążyć na Niedzielę Palmową, twórcy biorą się do pracy jeszcze w karnawale.

Ale nie tylko palmy są atrakcją Łysych, na placu przy remizie rozkłada się wielki kiermasz: można się najeść, popróbować bimberków i naleweczek sprzedawanych na butelki i na kieliszki, zakupić najróżniejsze wyroby sztuki ludowej i rzemiosła. I my tam byliśmy, nalewki i bimber piliśmy, a co zobaczyliśmy to Wam opowiadamy i pokazujemy.