Battambang, to drugie co do wielkości miasto Kambodży, ale w przeciwieństwie do stolicy kraju Phnom Penhma ma jednak senny, prowincjonalny charakter. Miasto ma charakter kolonialny, rozłożone jest na brzegu rzeki Sangker, zachęca do spacerów po bulwarach ciągnących się wzdłuż rzeki. Stare, kolonialne domy zostały ostatnio pieczołowicie odnowione, przez co można wczuć się w dawny charakter tego miejsca, które było łakomym kąskiem dla francuskich zdobywców.
Czy coś po nich poza kolonialnymi domami w Battambang pozostało? Chyba tylko zwyczaje kulinarne, otóż w całej Kambodży spotykamy wiele piekarni z ciastkami francuskimi, a wszędzie do jedzenia kupimy takie jakby półbagietki, które świetnie nadają się do śniadania. Także kuchnia kambodżańska jest łagodniejsza, jeśli chodzi pikantność, niż dla porównania pobliska kuchnia tajska. Francuscy panowie dobrze nauczyli przyprawiać potrawy swoich khmerskich kucharzy, stosownie do naszego delikatnego europejskiego podniebienia.
Małą atrakcją turystyczną okazał się bambusowy pociąg. Na nieużywanej obecnie linii kolejowej kursują pojazdy z silniczkiem spalinowym, wożące każdy czterech turystów po rozchwierutanych torach. Najciekawszy jest moment mijania się tych jednotorowych drezyn. Jedna jest rozmontowywana, leży na poboczu, pasażerowie grzecznie czekają, aż druga przejedzie, wtedy drezynę znowu montuje jej obsługa i dalej w drogę.
A więc dalej w drogę z Battambang do stolicy Kambodży Phnom Penh, tam też będzie coś ciekawego do obejrzenia.
Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 24 czerwca 2014 roku.