San Quirico d’Orcia i Castelmuzio, czyli tam, gdzie nie ma turystów

Dumą miasteczka San Quirico d’Orcia jest stojąca w obrębie murów miasta kolegiata o trzech bogato dekorowanych romańskich portalach. Kapitele i nadproża w portalach z 1080 roku rzeźbione są w smoki, syreny i inne stwory. Patronem kościoła jest święty Quiricus, męczennik z III wieku, zabity przez Rzymian w wieku pięciu lat, za to,że oświadczył, iż jest chrześcijaninem. W pobliżu kościoła można pospacerować po Horti Leonini – są to XVI-wieczne bukszpanowe ogrody, zlokalizowane przy murach miejskich. Niegdyś stanowiły schronienie dla pielgrzymów i podróżnych, dziś są ogrodem otwartym dla publiczności.

Inna perełka to miasteczko, a właściwie wioska Castelmuzio, która zbudowana jest na wapiennym, wysokim wzgórzu. Historia jego sięga średniowiecza, a dokładniej XIII wieku. Największy rozkwit przypada na okres renesansu. Dzisiejsze miasto liczy 200 mieszkańców, można powiedzieć,że wyrosło w pobliżu starego, obronnego castello, którego zarys jest nadal widoczny w panoramie Castelmuzio.

Spacery po takich miastach są najprzyjemniejszą, przynajmniej dla mnie, częścią podróży po Toskanii. Kiedy wracam, to mówię sobie, że nigdy więcej, bo droga długa, dużo zakrętów na miejscu, wszystkie miasteczka podobne i po co znowu jeść ten makaron z winem? Ale po pewnym czasie, szczególnie, gdy coś opowiadamy, lub pokazujemy z naszych podróży, to wracają wspomnienia z tych pustych, wrześniowych uliczek w sennych włoskich miasteczkach, które przedreptaliśmy w ramach naszej toskańskiej włóczęgi.

Ten artykuł kończy cykl toskański, ale mamy wiele jeszcze do opowiedzenia i pokazania o innych podróżach. Kolejna „Widokówka z podróży” już w drodze.

Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 5 maja 2015 roku.