Gdzie jest król, czyli Muzeum Pałacu Królewskiego w Luang Prabang

Jeszcze nigdy, nikomu nie udało się nas tak czasowo pozbawić naszych turystycznych atrybutów, jak w Muzeum Pałacu Królewskiego w Luang Prabang. Przed wejściem musieliśmy zostawić (bo inaczej nie wejdziemy) torby, plecaki, aparaty, telefony, grubsze portfele i saszetki – czyli wszystko. Krótko mówiąc: w majtki wpakowaliśmy paszporty, grubsze pieniądze na Cygankę, czyli do biustonosza i poszliśmy zwiedzać.

Pałac wybudowano w latach 1904 – 1909 dla króla Sisavanga Vonga i aż do rewolucji w 1975 roku służył jako rezydencja władców. Laotański przewodnik coś nam głupio tłumaczył, co stało się z ich ostatnim władcą Sisavanga Vattana, który po rewolucji został wywieziony wraz z rodzina do odległego regionu na północy kraju i słuch po nim zaginął. Podejrzewa się, że został osadzony w obozie karnym, choć władze nigdy tego nie potwierdziły.

Pamiętacie piękny film Bernardo Bertolucciego „Ostatni cesarz” ? Tam też władcę wywożą do obozu pracy, ale chociaż po Pu Yi słuch tam nie zaginął, podobno go zresocjalizowali i dokonał żywota jako ogrodnik, a potem zwykły archiwista.

Natomiast z Sisavanga Vattana sprawa miał się inaczej, on sam zniknął, podobno nie chciał uciekać z pałacu, choć wiadomo było, że rewolucjoniści po niego idą. Inni członkowie rodziny np. młodszy syn uciekli i schronili się we Francji, gdzie książę Sauryavong Savang pracował i żył aż do śmierci 2 stycznia 2018 roku. Po ostatnim królu został tylko pomnik wykonany w Związku Radzieckim przedstawiający Sisavanga Vattana ze wzniesioną ręką, wyglądający jak karykatura pomników Lenina.

Na nas czekały nasze torby i aparaty zamknięte w drewnianej, przeszklonej szafie, jak na pomoce szkolne w sali lekcyjnej, do której klucz trzymała nasza dzielna przewodniczka Małgosia.

Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 25 czerwca 2019 roku.