Gdy słyszycie Kenia, to myślicie safari, „wielka piątka”, „Pożegnanie z Afryką” i cały ten romantyzm afrykańskiej sawanny. A dziś chcemy wam przedstawić inne oblicze „Czarnego lądu” czyli piękne, stare miasto Mombasę, która jest trzecim co do wielkości portem na wschodnim wybrzeżu Afryki. Pokażemy tylko ciekawe wyrywki, a zatem: Stare Miasto i Stary Port, zbudowane w stylu arabskim, ciasne uliczki, dostępne tylko na piechotę, przecudne stare kamienice z imponującymi rzeźbionymi portalami drzwi i ażurowymi balkonami.
Na ulicach kwitnie życie, coś sprzedają, coś gotują, noszą towary, ale nie pędzą – pole pole – przecież termometr pokazuje 40 stopni. Trochę ochłody przyniesie bryza z portu, na wodzie kołyszą się małe dawy z towarami, rybacy wyładowują cudaczne ryby i niosą je na targ. My też tam podążamy – targ, nasz legionowski jest tak ruchliwy, chyba tylko w sobotę przed ważnymi kulinarnymi świętami, a w Mombasie codziennie gwar i tłok na targu.
Trochę spokoju odnajdujemy w hinduistycznej świątyni, gdzie przewodnik tłumaczy, które ramię swastyki poświęcone jest konkretnemu bóstwu. Kościół katolicki w Mombasie również spotkamy,oczywiście w portugalskiej twierdzy z 1593 r. – Fort Jesus – bastion nie do zdobycia.
Co jeszcze ciekawego – kły na Moi Avenue – na pamiątkę wizyty królowej Elżbiety w 1952 r. Jeszcze jedna rzecz utkwiła nam w pamięci – przeprawa promowa w Mombasie, popatrzcie na ludzi na promie, nasze SKM-ki nawet w godzinach szczytu to luksus, więc hakuna matata, niech życie toczy się dalej szczęśliwie. A na dziś sana asante.
Słownik suahili:
Jumbo – witaj
Bwana – pan
Pole – pole – wolno
Hakuna matata – nie przejmuj się
Sana asante – dziękuję bardzo
Tekst opublikowany w Gazecie Powiatowej 7 czerwca 2011 roku.