Od rzucania uroków to ja tu jestem….., czyli targ czarownic w La Paz

Chcielibyście kupić lamę? Martwą lamę? Mumię martwej lamy? Mumię martwego płodu lamy? Por favor! Wszystkie te okazy znajdziecie na Targu Czarownic, w samym centrum stolicy Boliwii. Hola, hola -rozpędziłam się – La Paz nie jest stolicą Boliwii, choć powszechnie tak się uważa. Stolicą Boliwii jest Sucre, miasto które swą nazwę wywodzi od generała Antonio Jose de Sucre, pierwszego prezydenta niepodległej Boliwii.

Jednak to La Paz jest najważniejszą metropolią kraju, tu też znajduje się siedziba rządu i pałac prezydencki oraz główne urzędy państwowe i instytucje finansowe. Miasto położone jest w kotlinie w Andach Środkowych na wysokości 3 600 m n. p. m., choć przedmieścia zwane El Alto rozpościerają się nawet powyżej 4 000 m. Wracając do lam, to służą one nie tylko czarownicom. Co bardziej przesądni Boliwijczycy, zakopują te zmumifikowane, lub wysuszone zwierzątka pod wejściami do swoich domów. To dar dla bogini ziemi Pachamamy, która odwdzięcza się gospodarzom szczęściem i dobrobytem. Cena małego płodu lamy to tylko 30 bolivianos czyli 13 złotych. Kusi, kusi, co Wy na to?

Ale tak naprawdę skusiły nas te durne wełniane czapeczki, które z andyjskich wypraw trzeba przywozić, do tego szaliczki „dziargane” w podobny deseń i do kompletu jeszcze rękawiczki. Wszystkiego po 10 sztuk, bo ma przecież człowiek rodzinę i znajomych. Dodatkowo ucieszył nas fakt, że Boliwia okazała się krajem 2- 3 -krotnie tańszym od Peru i spokojnie mogliśmy sobie na zakupy pozwolić.

Tekst opublikowany w „Gazecie Powiatowej” 14 sierpnia 2017 roku.